Został uwięziony i osadzony w Kijowie. Na wielki szacunek zasługuje postawa księcia Romana, jaką przyjął podczas zeznań przed sądem, wyznając, iż w polskich szeregach walczył „z przekonania”. Wyrokiem sądu kijowskiego został skazany przez cara Mikołaja I na zesłanie w głąb Rosji, utratę majątku
i szlachectwa. Dnia 18 grudnia 1831 roku wyruszył w długą drogę na Sybir, która wiodła przez Orzeł, Moskwę, Jarosław, Niżny Nowogród, Kazań, Perm, Tumeń… aż do Tobolska. Ta katorżnicza podróż trwała prawie 10 miesięcy, liczyła około 3300 km, z czego około 2200 km. skazany przeszedł piechotą.
Jednak już nigdy nie przejął rodzinnych dóbr, gdyż przypadająca mu w udziale część została przepisana na córkę Marię, w celu uniknięcia konfiskaty mienia. Po trudach wygnania osiadł na stałe
w Sławucie i z wielką energią podjął działalność gospodarczą. Uruchomił fabrykę sukna, którego główny skład znajdował się w Tarnowie, założył cukrownię, papiernię, odlewnię żelaza oraz zainicjował planową gospodarkę leśną. Jako zamiłowany hodowca koni, umiejętnie zabiegał o rozwój sławuckiej stadniny koni i jako pierwszy zaczął trenować konie do wyścigów.
Zmarł 26 marca 1881 roku. Został pochowany w krypcie kościoła pod wezwaniem św. Doroty w Sławucie. Jego córka przekazała Sławutę Romanowi Damianowi – synowi Władysława Sanguszki z Gumnisk. Książe Roman był niekwestionowanym autorytetem moralnym i mimo, że los go ciężko doświadczył, stał się wielką chlubą rodu Sanguszków.